niedziela, 26 grudnia 2010

Alicja i Grzegorz - Świąteczne ślubowanie

Każdy z nas przeżywa święta z rodziną i najbliższymi. Ja pierwszy dzień świąt spędziłem z dala od żony i syna,  z kimś kto w gruncie rzeczy też jest mi bliski.
Grzegorza znam od wielu lat, spędziliśmy ze sobą lwią część młodości. Alicję poznałem dopiero niedawno, jednak już czuję się w jej towarzystwie tak samo, jak przy Grześku - swobodnie i pewnie, jak byśmy byli znajomymi przynajmniej tak samo długo. :-)
Pobrali się 25 grudnia 2010 roku - w pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia.
Na razie zapowiedź pod postacią jednego zdjęcia, na następne troszkę poczekajcie... ;-)

niedziela, 21 listopada 2010

Lidka i Józek :)

Ona przedszkolanka, on policjant - na pierwszy rzut oka jedyną rzeczą łączącą te dwie osoby jest praca w budżetówce. Ale wystarczy spędzić z nimi choćby chwilę, aby zobaczyć jak wielką miłością siebie darzą.
Nie wiem czy przyciągają do siebie wesołych ludzi, czy oni sami są tak radośni że w ich towarzystwie każdy staje się radosny, szczęśliwy i uśmiechnięty?!
Każdy chciałby mieć tak udane wesele!

poniedziałek, 15 listopada 2010

Agata i Łukasz

Tą parę poznałem przez Pawła i dziękuję mu. Świetni ludzie. :)
Pełni radości i humoru, energii i zapału w każdej sytuacji.
Aż chciało się dla nich pracować, a w dniu ślubu spędziłem z nimi łącznie prawie 20 godzin! :-)
Poniżej kilka zdjęć z tego pięknego dnia.

Przy okazji, dziękuję za wizytę na Targach Ślubnych (ech, obym częściej widział taką minę panien młodych po zobaczeniu swojego zdjęcia na dużym plakacie...)


niedziela, 14 listopada 2010

Targi, targi...

...I po targach!
Dzień Targów w Zielonogórskiej Palmiarni dobiegł końca. Dużo odwiedzających, dużo par zainteresowanych moimi zdjęciami - to cieszy. :)
Dziękuję serdecznie wszystkim, których miałem okazję dzisiaj spotkać. Mam nadzieję, że już niebawem spotkamy się na Waszych ślubach. ;-)
A dla smaczku prezentacja, która cieszyła Wasze oczy podczas losowania sponsorowanych przeze mnie nagród. ;-)





Przypominam jednocześnie, przy podpisaniu umowy do końca roku obowiązuje 10% upustu od cen pakietów prezentowanych na targach!

wtorek, 9 listopada 2010

Magda i Sylwester

Początki były trudne, przynajmniej takie przewidywałem. Już przy podpisaniu umowy wiedziałem że pan młody nie jest chętny do pozowania i występowania jako główny bohater przed obiektywem. Magda mnie pocieszała i twierdziła że to się zmieni, że Sylwek się przyzwyczai, że jakoś to będzie.
W dniu ślubu okazało się, że zarówno Magda jak i Sylwester współpracowali wręcz wyśmienicie. I nie była to współpraca wymuszona "bo wypada mieć zdjęcia", była to spontaniczna i bardzo swobodna zabawa! Oboje zachowywali się tak, jakby fotograf biegający za nimi był czymś oczywistym i naturalnym, oboje wykazywali się ogromną ilością dobrego humoru, swobody i przede wszystkim cierpliwości do fotografa próbującego być wszędzie i chcącego uchwycić każdy ważny (i mniej ważny) moment.
Co ciekawe, na plenerze było jeszcze lepiej - Sylwester zachowywał się jak gdyby był stworzony do pozowania. Akceptował każdy pomysł, zarówno Magdy jak i Mój - po pewnym czasie tak się rozkręcił, że sam brał w swoje ręce bieg wydarzeń i sam podrzucał pomysły na to co jeszcze możemy w tym dniu zrobić. ;-)
Dziękuję Wam, nieczęsto trafia się para u której uśmiech nie schodzi z twarzy niezależnie od tego co dzieje się dookoła!
Poniżej trochę zdjęć z dnia ślubu oraz pleneru Magdy i Sylwestra.

piątek, 8 października 2010

Kasia i Sławek - z uśmiechem na twarzach przez całe życie!

Zaczęło się pochmurnie i deszczowo, w sobotni poranek padał deszcz chwilami przeistaczający się w okropną ulewę. Możliwość pojechania do ślubu wymarzonym kabrioletem cadillac stała pod znakiem zapytania. Trwałość fryzury panny młodej w tak paskudną pogodę była jedną wielką niewiadomą. Co zrobić z suknią? Jak dojść dojść do kościoła? Jak dostać się na salę weselną? Pogoda chciała pokrzyżować wszystkie plany.
Tuż przed rozpoczęciem najważniejszych momentów w dniu ślubu zza chmur nieśmiało zaczęło wyglądać słońce...
Ktoś musiał maczać w tym palce, jestem pewien że i Kasia nie jest bez winy - cały dzień na jej twarzy gościł uśmiech, tak jakby wiedziała że nic nie jest w stanie zepsuć jej najpiękniejszego dnia. Tryskała energią, optymizmem i radością.
Prawdziwy wybuch mega-pozytywnych emocji nastąpił kiedy zobaczyła przez okno swojego (wtedy jeszcze przyszłego) męża... Dalej było już tylko lepiej. :)
Cały ten dzień, aż do samego końca, przepełniony był emocjami. Radość i euforia przeplatały się chwilami z nutką stresu i wzruszenia.
Chciałbym aby każdej parze dzień ślubu udał się dokładnie tak, jak Kasi i Sławkowi, wspaniałym ludziom z którymi i ja się bawiłem. :)

czwartek, 9 września 2010

Ania i Radek, środek lata

Skądinąd wiem, że miał być cichy ślub, małe przyjęcie przy ładnej pogodzie...
Był przepiękny ślub z dużą ilością gości, spore i huczne wesele. Ale to co się stało z pogodą nie było normalne... Ja rozumiem że każdy chce mieć ładną pogodę na ślubie, ale żeby od razu 35 stopni w cieniu?! Przecież tak się nie da pracować! Od rana razem z Anią i Radkiem szukaliśmy cienia najczęściej jak to tylko było możliwe - niestety, było kilka ważnych rzeczy do zrobienia. Fryzjerka, kosmetyczka, ubieranie wielowarstwowych sukni ślubnych i garniturów, ceremonia zaślubin, do tego jeszcze wesele - na szczęście tam już była klimatyzacja! :)
Wspaniali ludzie, pomimo pogody która kładła wszystkich na łopatki byli silni, chętni do współpracy, pełni energii, radości i uczuć względem siebie nawzajem. W pewnych momentach zapominałem że jestem w pracy i czułem się tak, jakbym bawił się i cieszył tym dniem razem z nimi. Pozdrawiam Was serdecznie, Aniu i Radku... ;-)


















poniedziałek, 6 września 2010

Hiszpania okiem "tilt-shifta"

W wolnym czasie (a nie mam go ostatnio zbyt wiele) przypomniałem sobie wyjazd do Barcelony. W czerwcu tego roku byliśmy wraz z żoną w Hiszpanii, docelowym miastem była Barcelona, ale zwiedziliśmy też Tossa de Mar, przeuroczą nadmorską miejscowość leżącą w Katalonii, w prowincji Girona. Łącznie trzy dni chodzenia, starte podeszwy, zakwasy na kolejny tydzień i maaaasa niezapomnianych widoków.
Pewnego dnia wrzucę zdjęcia z samej Barcelony a dziś tak pobieżnie, wybrane trzy kadry przedstawione w technice imitującej efekt makiety...


sobota, 28 sierpnia 2010

Jak przeżyć w dżungli? Nowoczesne metody survivalu.

Byliście kiedyś w dżungli? Takiej totalnie dzikiej, nieznanej i groźnej?
Znam pewne stworzenie, które do takowej trafiło. Na szczęście w okolicy kręcili się ludzie i przypiekali mięsiwo na ogniu nad metalowym paleniskiem, w ich pobliżu znajdowały się również składy żywności z którego to szczęśliwie udało się podkraść przepyszną i jakże pożywną bułę (niestety stworzenie zostało złapane na gorącym uczynku, fot. poniżej). Czasami trafił się kawał mięcha spadający na ziemię ludziom łapczywie zajadającym się tymi smakołykami, czasami litościwie sami rzucili - kiedy zamęczało się ich błagalnym spojrzeniem...
Generalnie w dżungli da się żyć i nie jest to dość trudne - przy założeniu że w pobliżu ktoś jest. ;-)


Na zdjęciu nasz Pixel, nowy domownik. Nieco większy od Fibi, nieco bardziej rozrabiający i odważny - chwilami przypomina bardziej sznaucera mini-miniaturkę niż yorka, ale "i tak go kochamy". :-)

środa, 18 sierpnia 2010

Spóźniona urodzinowa niespodzianka:-)

Wczoraj postarzałem się o kolejny rok, niestety dla nikogo czas się nie zatrzymuje... Fajnie, że niektórzy o tym pamiętają i na osłodę mijających latek wysyłają mi życzenia. ;-)
Dziś, właściwie przed chwilką, dostałem maila od Kasi i Roberta zatytułowanego tak jak ten post, a treść pozwolę sobie poniżej przytoczyć:


To już niespełna trzy miesiące od czasu naszego ślubu. Wszystko zaczęło się oczywiście dużo, dużo wcześniej. Półtora roku przed planowanym weselem zarezerwowaliśmy salę, potem przyszedł czas na księdza. Tych dwóch miejsc byliśmy pewni, wiedzieliśmy jaką chcemy salę i jaki kościół. Od samego początku wiedzieliśmy również, że chcemy mieć dobre / ciekawe zdjęcia. No i tu rodził się problem. Najważniejszy dzień w życiu, niepowtarzalne chwile, a my musimy zaufać obcemu człowiekowi i na dodatek efekty jego pracy zobaczymy długo po weselu.
Przyłożyliśmy się więc do poszukiwań fotografa, nie kogoś kto zrobi kilka zdjęć, ale właśnie będzie fotografem.
Po obejrzeniu kilkudziesięciu stron internetowych, setek zdjęć ślubnych trafiliśmy na stronę Damiana. Od samego początku przekonały nas fotografie, które zobaczyliśmy. Potem spotkaliśmy się, aby poznać człowieka i ... podjęliśmy decyzję. Oczywiście nasze niepewności nie zostały rozwiane. Bo mieć ciekawe zdjęcia na stronie to przecież nie jest wielki problem. Przekonał nas profesjonalizm. A w dniu ślubu wszystko zaczęło się przejaśniać… Fotograf był na czas, przygotował nasze obrączki, aby łatwo się odwiązywały z poduszki, potem towarzyszył pannie młodej u fryzjera, przy ubieraniu się, jeszcze później panu młodemu, no i ... gdzieś znikł. No nie tak zupełnie, ale stał się jakby niewidzialny. Pamiętam, jak z żoną zastanawialiśmy się już podczas naszego wesela, czy jest gdzieś na sali. Jednak podejście Damiana do naszej uroczystości obserwowane podczas przygotowań uspokajało nas. A zaangażowanie było faktycznie niestandardowe. Wyobraźcie sobie, że na wiele tygodni przed naszym ślubem był w naszym kościele, ponownie się tam pojawił na kilka godzin przed uroczystościami. Wszystko po to, aby być lepiej przygotowanym.
Po weselu przyszedł czas na plener. Kilka dni później z dala od domu, od miejsca naszego wesela. Spędziliśmy całe popołudnie nad jeziorem … Teraz na to patrząc, trochę się dziwię. Nikt nie patrzył na zegarek, nie pospieszał. Naprzemiennie realizowaliśmy pomysły, a to nasze, a to Damiana. Wytworzyła się bardzo sympatyczna, swobodna atmosfera. Cała ta sesja stała się jedną zabawą, tzn my się bawiliśmy, a Damian pracował, ale to było widać dopiero później, na zdjęciach ...
Jeżeli jeszcze mieliśmy jakieś wątpliwości to rozwiały się one, gdy otrzymaliśmy zdjęcia. Nie dość, że dokładnie w obiecanym terminie (trochę próbek udało nam się wyciągnąć nieco wcześniej), to na dodatek jakość tych zdjęć w pełni zaspokajała nasze wysokie oczekiwania.
Podsumowując, razem z żoną (wciąż jeszcze nie mogę się przyzwyczaić do tego słowa) zupełnie spokojnie możemy polecić usługi Damiana jako fotografa. Poza standardowym wykonaniem wysokiej klasy zdjęć dorzucił On od siebie ogromne zaangażowanie, pełną dyskrecję i wysoką kulturę osobistą, potraktowaliśmy to jako niespodziewany prezent ślubny, za który niniejszym pragniemy podziękować.


Kasia & Robert


Budujące, prawda? :)
Przy okazji ja też pożyczę... Każdej parze nowożeńców takiego zadowolenia z fotografa, a każdemu fotografowi tak zadowolonej pary. :-)

środa, 11 sierpnia 2010

Na zachętę, Ania i Radek

Ania podczas pleneru wspominała, że często tu zagląda z nadzieją na to że zobaczy jakąś "zapowiedź" swoich własnych zdjęć. Mówiłem jej że nigdy nie publikuję, zanim Para Młodych ich nie zobaczy, tym razem zrobię wyjątek. Specjalnie dla Ciebie, Aniu. :)



Kilka zdjęć z pleneru Eweliny i Piotra

Pewnego gorącego lipcowego popołudnia wybrałem się razem z Elą Przybyłą-Szpakowską na sesję plenerową do Zatonia - miejsca gdzie niejedna para robiła sobie zdjęcia. Nie lada wyczyn stworzyć w tak oczywistym miejscu nieoczywiste zdjęcia... Chyba się udało. ;) Dla towarzystwa wzięliśmy ze sobą też Ewelinę i Piotrka. :D
Komary cięły aż miło, słoneczko dopisywało, pogoda i atmosfera w sam raz na sesję plenerową. Efektem pracy są poniższe zdjęcia:






poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Agata i Andrzej

29 maja, kameralna ceremonia w małym kościółku na uboczu... Bardzo romantycznie, prawda?
Tak też było! Ślub w gronie najbliższych, wesele na którym wszyscy świetnie się bawili, nie mam pojęcia czy tańce trwały do samego rana, mam tylko szczerą nadzieję że tak było - ja niestety opuściłem wesele około drugiej nad ranem. Miałem przyjemność spotkać się z Agatą i Andrzejem jeszcze raz innego dnia, kiedy wybraliśmy się w kilka ciekawych miejsc na zdjęcia plenerowe. Wybrane chwile udokumentowane zdjęciami zobaczycie poniżej...