sobota, 28 sierpnia 2010

Jak przeżyć w dżungli? Nowoczesne metody survivalu.

Byliście kiedyś w dżungli? Takiej totalnie dzikiej, nieznanej i groźnej?
Znam pewne stworzenie, które do takowej trafiło. Na szczęście w okolicy kręcili się ludzie i przypiekali mięsiwo na ogniu nad metalowym paleniskiem, w ich pobliżu znajdowały się również składy żywności z którego to szczęśliwie udało się podkraść przepyszną i jakże pożywną bułę (niestety stworzenie zostało złapane na gorącym uczynku, fot. poniżej). Czasami trafił się kawał mięcha spadający na ziemię ludziom łapczywie zajadającym się tymi smakołykami, czasami litościwie sami rzucili - kiedy zamęczało się ich błagalnym spojrzeniem...
Generalnie w dżungli da się żyć i nie jest to dość trudne - przy założeniu że w pobliżu ktoś jest. ;-)


Na zdjęciu nasz Pixel, nowy domownik. Nieco większy od Fibi, nieco bardziej rozrabiający i odważny - chwilami przypomina bardziej sznaucera mini-miniaturkę niż yorka, ale "i tak go kochamy". :-)

środa, 18 sierpnia 2010

Spóźniona urodzinowa niespodzianka:-)

Wczoraj postarzałem się o kolejny rok, niestety dla nikogo czas się nie zatrzymuje... Fajnie, że niektórzy o tym pamiętają i na osłodę mijających latek wysyłają mi życzenia. ;-)
Dziś, właściwie przed chwilką, dostałem maila od Kasi i Roberta zatytułowanego tak jak ten post, a treść pozwolę sobie poniżej przytoczyć:


To już niespełna trzy miesiące od czasu naszego ślubu. Wszystko zaczęło się oczywiście dużo, dużo wcześniej. Półtora roku przed planowanym weselem zarezerwowaliśmy salę, potem przyszedł czas na księdza. Tych dwóch miejsc byliśmy pewni, wiedzieliśmy jaką chcemy salę i jaki kościół. Od samego początku wiedzieliśmy również, że chcemy mieć dobre / ciekawe zdjęcia. No i tu rodził się problem. Najważniejszy dzień w życiu, niepowtarzalne chwile, a my musimy zaufać obcemu człowiekowi i na dodatek efekty jego pracy zobaczymy długo po weselu.
Przyłożyliśmy się więc do poszukiwań fotografa, nie kogoś kto zrobi kilka zdjęć, ale właśnie będzie fotografem.
Po obejrzeniu kilkudziesięciu stron internetowych, setek zdjęć ślubnych trafiliśmy na stronę Damiana. Od samego początku przekonały nas fotografie, które zobaczyliśmy. Potem spotkaliśmy się, aby poznać człowieka i ... podjęliśmy decyzję. Oczywiście nasze niepewności nie zostały rozwiane. Bo mieć ciekawe zdjęcia na stronie to przecież nie jest wielki problem. Przekonał nas profesjonalizm. A w dniu ślubu wszystko zaczęło się przejaśniać… Fotograf był na czas, przygotował nasze obrączki, aby łatwo się odwiązywały z poduszki, potem towarzyszył pannie młodej u fryzjera, przy ubieraniu się, jeszcze później panu młodemu, no i ... gdzieś znikł. No nie tak zupełnie, ale stał się jakby niewidzialny. Pamiętam, jak z żoną zastanawialiśmy się już podczas naszego wesela, czy jest gdzieś na sali. Jednak podejście Damiana do naszej uroczystości obserwowane podczas przygotowań uspokajało nas. A zaangażowanie było faktycznie niestandardowe. Wyobraźcie sobie, że na wiele tygodni przed naszym ślubem był w naszym kościele, ponownie się tam pojawił na kilka godzin przed uroczystościami. Wszystko po to, aby być lepiej przygotowanym.
Po weselu przyszedł czas na plener. Kilka dni później z dala od domu, od miejsca naszego wesela. Spędziliśmy całe popołudnie nad jeziorem … Teraz na to patrząc, trochę się dziwię. Nikt nie patrzył na zegarek, nie pospieszał. Naprzemiennie realizowaliśmy pomysły, a to nasze, a to Damiana. Wytworzyła się bardzo sympatyczna, swobodna atmosfera. Cała ta sesja stała się jedną zabawą, tzn my się bawiliśmy, a Damian pracował, ale to było widać dopiero później, na zdjęciach ...
Jeżeli jeszcze mieliśmy jakieś wątpliwości to rozwiały się one, gdy otrzymaliśmy zdjęcia. Nie dość, że dokładnie w obiecanym terminie (trochę próbek udało nam się wyciągnąć nieco wcześniej), to na dodatek jakość tych zdjęć w pełni zaspokajała nasze wysokie oczekiwania.
Podsumowując, razem z żoną (wciąż jeszcze nie mogę się przyzwyczaić do tego słowa) zupełnie spokojnie możemy polecić usługi Damiana jako fotografa. Poza standardowym wykonaniem wysokiej klasy zdjęć dorzucił On od siebie ogromne zaangażowanie, pełną dyskrecję i wysoką kulturę osobistą, potraktowaliśmy to jako niespodziewany prezent ślubny, za który niniejszym pragniemy podziękować.


Kasia & Robert


Budujące, prawda? :)
Przy okazji ja też pożyczę... Każdej parze nowożeńców takiego zadowolenia z fotografa, a każdemu fotografowi tak zadowolonej pary. :-)

środa, 11 sierpnia 2010

Na zachętę, Ania i Radek

Ania podczas pleneru wspominała, że często tu zagląda z nadzieją na to że zobaczy jakąś "zapowiedź" swoich własnych zdjęć. Mówiłem jej że nigdy nie publikuję, zanim Para Młodych ich nie zobaczy, tym razem zrobię wyjątek. Specjalnie dla Ciebie, Aniu. :)



Kilka zdjęć z pleneru Eweliny i Piotra

Pewnego gorącego lipcowego popołudnia wybrałem się razem z Elą Przybyłą-Szpakowską na sesję plenerową do Zatonia - miejsca gdzie niejedna para robiła sobie zdjęcia. Nie lada wyczyn stworzyć w tak oczywistym miejscu nieoczywiste zdjęcia... Chyba się udało. ;) Dla towarzystwa wzięliśmy ze sobą też Ewelinę i Piotrka. :D
Komary cięły aż miło, słoneczko dopisywało, pogoda i atmosfera w sam raz na sesję plenerową. Efektem pracy są poniższe zdjęcia:






poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Agata i Andrzej

29 maja, kameralna ceremonia w małym kościółku na uboczu... Bardzo romantycznie, prawda?
Tak też było! Ślub w gronie najbliższych, wesele na którym wszyscy świetnie się bawili, nie mam pojęcia czy tańce trwały do samego rana, mam tylko szczerą nadzieję że tak było - ja niestety opuściłem wesele około drugiej nad ranem. Miałem przyjemność spotkać się z Agatą i Andrzejem jeszcze raz innego dnia, kiedy wybraliśmy się w kilka ciekawych miejsc na zdjęcia plenerowe. Wybrane chwile udokumentowane zdjęciami zobaczycie poniżej...